Dziś, równe 13 lat temu...podczas jednej z kłótni z moją matką, matka złamała mi nos.
Miałam wtedy już 30 lat a jak wiadomo-w tym wieku kości się już tak nie zrastają jak powinny.
Ale miało to też swój plus-matka wtedy gdy doszło do złamania mojego nosa to był jej ostatni raz, kiedy to podniosła na mnie rękę.
Nie miałam wtedy, w 2004 roku nic:
-wykształcenia ani matury bo przez 10 lat od 1992 roku po skończeniu 18-tki siedziałam w domu i oglądałam żyjąc światem z telewizji i porzuciłam szkołę w wieku lat 18,
-przyjaciół bo kto przyjaźniłby się z kimś takim jak ja (dopiero później poznałam przyjaciół a zawsze dopóki byłam zależna od matki to musiałam mieć zmyślonych przyjaciół bo każdy z kim się zadawałam-nie pasował mojej matce lub nachalnie chciała wiedzieć kto to jest),
-miejsca w życiu (bo nie pracowałam nigdy i myślałam, że to na mnie powinno się pracować).
I czego by tu jeszcze???
Od tamtej pory gdy to od 15 sierpnia 2004 roku miałam złamany nos to jak daty 20 sierpnia 2004 roku opuchlizna mi zeszła z nosa a obkładałam sobie go sałatą i kapustą to zauważyłam, że krzywo się zrosnął...
Taką krzywiznę na nosie mam do dziś.
Dziś po tych 13-tu latach staram się dochodzić do ugody z matką.
Nie chcę dla niej źle-ją też w końcu życie nie pieściło...
Dlatego jestem za mediacjami i sama wyuczyłam się za mediatorkę i jestem jak na razie po kursie podstawowym a mediatora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz