wtorek, 15 sierpnia 2017

Dzieciństwo...

Czy człowiek może nazwać coś dzieciństwem, co niby trwa a nie jest???
Nie chodzi mi tu o piekło, jakie mi gotowała matka swoim egoistycznym zachowaniem a fakt tego, że zawsze byłam zbyt wysoka jak na swój wiek...
W wieku lat 10 wyglądałam już a lat 15 i mierzyłam około 159 cm wzrostu.
Czy tyle wzrostu mają normalne dziewczynki???
Nie, bo przeciętne widzę, że za moich czasów w tym wieku mierzyły po 140 cm...
Szkoła była więc dla mnie piekłem-wyśmiewano mnie, że powinnam sobie poszukać ukochanego i rodzić mu dzieci (tak jest-to dzieciaki mnie wyśmiewały w ten sposób) oraz domniemywano, że chyba jestem starsza niż naprawdę i, że kiblowałam...
Uświadomiona zostałam już w wieku lat 5 co z czym i do czego i porozmawiał ze mną o tym lekarz a raczej lekarka endokrynolog, że mój wiek kostny wynosi około 8/9 lat...
Mierzyłam już wtedy około 126/130 cm...
Do dziś nie wiem co to znaczy być dzieckiem.
Ale mniejsza z tym.
Matka do lekarza z tym pękniętym nosem zgłosiła się ze mną dopiero pół roku po fakcie-w lutym 2005.
Lekarka laryngolog na ten nos powiedziała, że przegroda jest przesunięta i nic się już nie da zrobić bo krzywo się zrosło i musiałaby być jeśli mi to przeszkadza...interwencja chirurgiczna!!!
Gdy to usłyszałam to zaczęłam płakać a lekarka laryngolożka z Marciniaka pyta się matki o mnie: "Co jej jest? Ile ona ma lat, że się tak zachowuje???".
A moja matka ze wstydem odparła:"30".
Laryngolożka na to:" Co, ja myślałam, że ona nie ma jeszcze 18 lat skończonych!!!".
lcoorva pyerdolona mać, mać i jeszcze raz mać!!!
W wieku lat 30-tu wyglądać jak nastolatka taka śmierdząca Lolitka i mieć dzieciństwo???!!!
Chyba tu kogoś porypało!!!
Zawsze wyglądałam na starszą niż jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz